poniedziałek, 9 marca 2015

Rozdział 11

- Schowamy malucha dalej do kuchni. - zaproponowała Lizzie, przytaknąłem.
- Czuj się jak u siebie Edward. - kiwnęła ręką, a ja od razu się rozluźniłem i jak na zawołanie rozwaliłem się na kanapie. Brunetka rzuciła się do drzwi wpuszczając Dana. O ile dobrze słyszałem powitała go równie radośnie co mnie. Danny po wejściu do środka przybił sobie ze mną żółwika.
- Ale jestem głodny. Lizzie powiedz, że masz już tą pizze w domu. Nie chce mi się czekać aż przyjadą z dowozem. - mówił marudnym tonem i usiadł obok mnie na kanapie.
- Właściwie to... nie mam jej, ani nie zamówiłam. Postanowiłam, że możemy zrobić ją sobie sami. Póki co jak jesteś taki głodny to zjedz coś co przyniósł Ed, żebyś czasami tylko nie umarł z głodu, okej?
- Co? - wymamrotaliśmy równo.
- Ja już też jestem głodny. - przeciągnąłem każdy wyraz.
- Oj nie marudźcie. Będzie fajnie. Wytrzymacie. Dziewczyna puściła muzykę, tak że było słychać ją we wszystkich głośnikach w domu. To tak można? Następnie zniknęła za drzwiami kuchni.
- Zamawiamy pizzę? - szepnął do mnie Danny.
- Gdyby to było możliwe.
- No chodźcie! Im dłużej tu będziemy rozmawiać tym później zjemy. Pocieszę was, że nie kupiłam ciasta do pizzy, więc nawet będziemy mieli okazje zrobić ciasto. - uśmiechnęła się do nas wrednie ponownie ukrywając się w kuchni. Kiedy nie mieliśmy jej na oczach rzuciliśmy się do reklamówki wybierając z niej to na co mamy ochotę.
- Kurdę.. zapomniałem wsadzić lody do lodówki - otworzyłem pudełko, w którym był prędzej shake niż lody. Obydwoje wybuchliśmy śmiechem.
- Dobre i to. - powiedział pożerając krakersy. Mimo, że był trenerem nie zwracał uwagi na odpowiednią dietę. Zabrałem mu parę krakersów i spojrzałem w stronę kuchni.
- Chodźmy już, pani E. zaraz się obrazi. - Danny skinął głową i ruszyliśmy do pomieszczenia. Dziewczyna akurat wyciągała z szafek składniki.
- Super, że jesteście. Ogółem nie mówiłam wam, że spotykamy się z okazji naszego pupilka Leda.
- Nazwałaś go Led? - spojrzałem na nią jak na wariatkę.
- Naszego? - dodał Danny.
- Naszego bo jego imię pochodzi od naszych imion. L - Lizzie, E - Edward, D - Danny.
- To miłe.. - uśmiechnąłem się do niej, a Danny ustał do nas plecami i bokiem można było zaobserwować, że z kiszeni od bluzy wyciąga krakersy i je zjada.
- Słychać jak chrupiesz. Tu się nic nie ukryje.
- Cicho! - krzyknął prawie wypluwając wszystko z buzi.
- Okej to zaczynamy. Dan ty zetrzyj ser, Eddie przygotuj pieczarki, a ja przygotuję ciasto. - odezwała się. Przywódca idealny. By nie tracić czasu zajęliśmy się tym co nam nakazała. Po paru minutach usłyszeliśmy wielki krzyk.
- Kurwa! - wykrzyczał Danny pokazując nam przecięty palec. Nie ma to jak przeciąc sobie palca trąc ser.
- Spokojnie to tylko mała ranka. - zapewniłem wiedząc co kombinuje.
- Mała ranka? Teraz nie mogę przygotować pizzy bo krew mi leci i wiadomo, że to nie higieniczne.
Brunetka słuchała naszej krótkiej konwersacji nawet się nie odwracając. Wspięła się na palcach i sięgnęła jakieś pudełko z szafki wiszącej nad blatem.
- Siadaj. - warknęła i wskazała wzrokiem na stół.
- Wiesz, rozumiem ale mogę usiąść na krześle. - przewróciłem oczami i zacząłem się razem z nim po raz kolejny śmiać. Danny usiadł na krześle, a Elizabeth w ciszy uklękła nad nim biorąc jego dłoń w swoje. Z pudełka wyciągnęła wodę utlenioną i plaster. Delikatnie wacikiem przemywała mu palec, a mnie aż coś ukuło w sercu i nagle poczułem ochotę zamienić się z nim miejscami. Widać było w jej oczach skupienie i delikatność. Co ja pieprze tak właściwie? Polała wodą utlenioną jeszcze raz jego palec i zakleiła plasterkiem w księżniczki.
- Teraz możesz skończyć robienie tej cholernej pizzy, prawda? - zapytała dziewczyna, a Danny tylko na jęknął. Jego plan się nie powiódł ale nie przerywał swojej gry aktorskiej. Kiedy Lizz umyła ręce i wróciła do swojej pracy zawył.
- Ouć, ouć boli.. - starałem się nie wybuchnąć śmiechem patrząc jak udaje. Lizzie już nie mogła wytrzymać i moment sama by się roześmiała. Wzięła jego rękę ponownie i pocałowała go w "kontuzjowany" palec. Cholera znów pojawiło się te nie znane uczucie w moim żołądku, a może to w okolicach serca? Kto wie. Wcale te uczucie mi się nie podobało.
- Teraz mniej boli?
- Oj! Zdecydowanie. - zagwizdał Danny. Robienie pizzy zajęło nam jakąś godzinę przez wygłupy. Gdy skończyliśmy rozsiedliśmy się na dywanie, a pizzę położyliśmy na stole, niczym w Azji. Zaczęliśmy konsumować nasze dzieło popijając je sokiem.
- Mmm.. Nawet dobra wyszła. - wyjęczałem delektując się fast-foodem.
- Może obejrzymy coś?
- Ok, jakieś propozycje? - zapytałem. Spojrzeliśmy po sobie i nagle w jednym momencie wykrzyczeliśmy.
- Romans.
- Akcja.
- Horror.
Co było najdziwniejsze to, to nie Elizabeth powiedziała romans tylko ja, na co Danny i brunetka nie mogli się pozbierać ze śmiechu. Zaczęła się sprzeczka co w końcu oglądamy i wyszło na to, że będziemy oglądać Harrego Pottera. Jejciu i to do tego pierwszą część, którą znałem na pamięć. W połowie filmu Lizzie poszła gdzieś po chwili wracając z trzema piwami. Podała nam po jednym, a jedno zostawiła sobie.
- Nie piję. - oddałem jej alkohol.
- Daj spokój, od jednego piwa jeszcze nikt nie umarł. - uciszyła mnie i wcisnęła mi je ponownie w ręce i wróciła do oglądania. Otworzyłem puszkę biorąc małego łyczka. Właściwie nie było najgorsze, nawet dobrze smakowało. Resztę wieczora przesiedzieliśmy w super atmosferze. Oglądaliśmy filmy i graliśmy w pokera. O dziwo, każde z nas umiało grać lecz nie obyło się od oszustw. Jedynym problemem był fakt, że imprezka nie skończyła się na jednym piwie i blisko godziny pierwszej spaliśmy na tej jednej biednej kanapie w trójkę w dość dziwnych pozycjach, tak aby się zmieścić. Swoją drogą, jak na pierwszy raz to i tak miałem mocną głowę ale niestety odpadłem pierwszy. Danny z Elizabeth bawili się w tzw. kanapkę.  Szkoda, że ja byłem bułką w tej kanapce i również wielka szkoda, że przysnęło im się na mnie. Biedna kanapa, biedne moje ciało.

Słów: 961
Liter: 5934
Wszystkiego Sheeranowego dziewczyny! :*
Nie określę dokładnej daty kiedy będzie rozdział bo niestety ferie się skończyły już tydzień temu i zaczęła się jazda ale pamiętajcie, im więcej komentarzy tym większa motywacja! /Soyeon xx

13 komentarzy:

  1. Jak zawsze Super, widzę że zaczęłaś nawiązywać do tego jak Ed był uzależniony od alkoholu. Czekam na więcej, czytam od nie dawna ale bardzo ciekawe, wciągnęło mnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział! Kocham twojego bloga. Życzę weny i pisz, pisz, pisz :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Super opowiadanie. Nawiązujesz do imprezy po Brit Awards? Czekam na następne rozdziały.

    OdpowiedzUsuń
  4. Super opowiadanie. Nawiązujesz do imprezy po Brit Awards? Czekam na następne rozdziały.

    OdpowiedzUsuń
  5. Proszę dodawaj częściej <3 Te opowiadania są naprawdę ŚWIETNE :3

    OdpowiedzUsuń
  6. Czekam na kolejny rozdział O_o ŚWIETNE OPOWIADANIE <3

    OdpowiedzUsuń
  7. ŚWIETNE!!!!! kiedy kolejny rozdział?

    OdpowiedzUsuń
  8. Dobry pomysł na historię. Czyta się szybko i przyjemnie. :D Tylko postaraj się unikać powtórzeń, których niestety jest dużo w Twoim opowiadaniu. x
    Czekam na kolejny i życzę dużo weny!
    Pozdrawiam. <3
    Eveneth.

    OdpowiedzUsuń
  9. Halo czekamy na następny świetny rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. NOWY ROZDZIAŁ!!!?!!?!?!?!????

    OdpowiedzUsuń