sobota, 9 sierpnia 2014

Rozdział 1

Plask. Dotknąłem dłonią swojego policzka.
- Blee..- biorąc chusteczkę higieniczną starłem z policzka raczej już niedobrego pomidora. Nienawidzę siedzieć w tej stołówce, nienawidzę tych ludzi. Niestety, na stołówce jem to co oni tam dają. Od czasu szóstej klasy podstawówki nie noszę do szkoły: pieniędzy, jedzenia, telefonu. Tylko noszę książki i piórnik. Czemu? Ponieważ, nosząc te rzeczy chociaż przez jeden dzień, wracałem do domu już bez niczego. Spojrzałem na grupkę ludzi śmiejących się ze mnie i gratulującym jakiejś dziewczynie cela. Ech.. Niech ten rok szkolny się już skończy. Wstałem, odnosząc nieprzyjemnie pachnące jedzenie.
- Dziękuję. - uśmiechnąłem się do kucharki szkolnej podając jej tacę. 
Mam dość życia, jako wieczna niedorajda. Nie zrobiłem nigdy nic złego. Więc dlaczego tacy dla mnie są? Mój kolor włosów, rudy. To jego sprawka. Moja mama mówi, że jestem jej najpiękniejszym rudzielcem. Niestety, tylko ona ma takie zdanie. Moi rówieśnicy uważają mnie za kogoś innego, gorszego. Nigdy nie miałem przyjaciół. Ba! Nie mówiąc już o jakiejś dziewczynie. 
Przestając użalać się nad sobą ruszyłem w stronę sali matematycznej. Gdy byłem już w pomieszczeniu szukając wolnych miejsc oczywiście mi przypadło siedzenie zaraz przed nauczycielem. Nie przeszkadza mi to, rozumiem matematykę. Jestem tzw kujonem. No bo.. Co innego robić całe życie w domu jak się nie ma znajomych. 
- Dzień dobry, siadajcie. Dzisiaj lekcja będzie prowadzona przez gościa specjalnego, a mianowicie telewizor. - facet uśmiechnął się do nas włączając film mówiący o życiu Alberta Einsteina. Nie rozumiem dlaczego, to nie jest fizyka.
Idąc do domu natknąłem się na "elitę" która się najbardziej nade mną znęcała.
- Witaj Edward, czekaliśmy na ciebie. - powiedział do mnie "przedstawiciel" tej elity. Wstał i złapał mnie za bluzkę. 
- Jak minął dzień? Nie zostały ci ślady po pomidorówce? Oh.. Nie, jednak mnie to niezbyt obchodzi wybacz. Zrobisz nam lekcje, teraz. - wzdrygnąłem się. Nie mogłem zostać, musiałem wracać do domu, obiecałem mamie że pojadę z nią do babci, która jest w szpitalu. Usłyszałem paniczny śmiech pozostałej trójki. Spojrzałem na nich, ujrzałem tam dziewczynę, wyglądała na nową w ich paczce. 
- Nie mogę tego zrobić. Przykro mi. - odpowiedziałem mu ze strachem w oczach. Chłopak uderzył mnie w twarz z pięści. Poczułem smak krwi w buzi. 
- Nie zmienisz zdania? -szarpnął mnie w stronę TOI-TOI miejskich.
- Masz ostatnią minutę na zdecydowanie się. - chciałem się wyrwać, na marne. Nie wiedziałem co odpowiedzieć, ponieważ koniec tej sytuacji byłby i tak taki sam. Liam, bo tak miał na imię mój dręczyciel, otworzył drzwiczki od toi-toia. Złapał mnie za kark trzymając moją twarz nad deską klozetową. To było takie dziecinne, robić krzywdę za nie zrobienie komuś zadania domowego. Oni byli dziecinni. 
- Stephanie! Chodź, spuść koledze głowę. - spojrzałem na dziewczynę błagając ją wzrokiem, nawet na mnie nie spojrzała. Kiedy Liam wcisnął moją głowę do toalety, Stephanie spuściła wodę.
Zostawili mnie tam samego, brudnego i poniżonego, na którego patrzała jak zwykle większa część przechodniów nagrywając mnie. Wstałem z ziemi i zawstydzony ściągnąłem bluzę pod którą miałem T-Shirt. Otarłem sobie twarz i głowę bluzą, od razu wywalając ją do śmietnika i skierowałem się w stronę domu. Gdy przechodziłem obok ludzi, słyszałem komentarza "jak on śmierdzi", "menel". Na szczęście miałem tylko kawałek do domu. Po przekroczeniu progu mieszkania naskoczyła na mnie mama. Pewnie zwabił ją ten smród.
- Jezu! Ed! Co się stało? 
- A co mogło się stać mamo? No co? Oni mnie nienawidzą. 
- Ed na pewno kiedyś znajdziesz kogoś kto będzie cię w pełni akceptował. 
- Dzięki za dobre rady. - uśmiechnąłem się nieszczerze i skierowałem się w stronę łazienki. Nalałem sobie do wanny wodę i po rozebraniu się od razu do niej wskoczyłem. Wylałem na siebie cały szampon, żel pod prysznic i pastę do zębów, próbowałem zmyć okropny zapach gówien z toi-toia. To było obrzydliwe, ten smród. Chciałem się zrelaksować ale nie wychodziło. Jestem chodzącym kłębkiem nerwów. Po wyjściu z wanny wytarłem się nie czując na sobie smrodu. Ubrałem się w granatowe spodnie i białą bluzkę. Spojrzałem na siebie w lustrze.
-Jesteś do dupy Ed, nie potrafisz się postawić. - mówiłem do swojego odbicia w lustrze wiedząc, że to i tak na marne. Jestem zbyt słaby, że stawić temu czoło. 
Jak tylko skończyłem myć zęby, poszedłem do swojego pokoju. Usiadłem na łóżku wyciągając spod niego gitarę. I zacząłem cicho śpiewać.
"Oh I'm a mess right now
Inside out
Searching for a sweet surrender 
But this is not the end
I can't work it out
How going through the motions
Going through us
And oh I've known it for the longest time
And all od my hopes
All of my own words 
Are all over written on the signs
But you're on my road 
Walking me home"
Po skończeniu śpiewania, usłyszałem krzyk matki. 
- Ed! Ile mogę cię wołać?! Chodź że na dół, wychodzimy już. - krzyczała. Odłożyłem gitarę na miejsce zbiegając po schodach do mamy.
- Przepraszam, śpiewałem sobie. - posłałem jej uśmiech starając się załagodzić sytuację.
- Po prostu chodźmy już. - odpowiedziała i ruszyliśmy do samochodu.
- Kierunek szpital. - powiedziała moja rodzicielka odpalając wóz zaśmiałem się cicho mrucząc pod nosem piosenkę. 
Zaparkowaliśmy auto na parkingu szpitalnym i poszliśmy wgłąb ogromnego budynku. Znaleźliśmy odpowiednią salę na której leżała babcia. Przez szybę już nas zauważyła.
- Cześć babciu - krzyknąłem przytulając babcie. Moja babcia miała naprawdę słaby słuch, trzeba do niej krzyczeć by usłyszała co do niej mówimy. A sama odpowiadała jeszcze głośniej co było strasznie uciążliwe.
- Kim jesteś!? - zapytała z przerażeniem w oczach. Eh, tak. Babcia ma Alzheimera. Który postępuje, jak widać. Nie pamięta tego co działo się 10 minut temu, już nie mówiąc o tym co działo się wczoraj. Okropna choroba. Dlatego też, nie możemy babci zostawić samej nawet przez pół dnia. Ostatnio dzwoniliśmy z mamą po ludziach, którzy ogłaszali się w internecie, że podejmą się opieki nad człowiekiem starszym. Znaleźliśmy dwie osoby. Jedna będzie przychodzić rano, a druga w południe.
- To ja, Ed babciu. Twój wnuk.
- Cześć mamo. - wtrąciła mama, dając jej buziaka w policzek. O dziwo ją pamięta zawsze.
- Oh! Haha, Ed! Vienn! Jak miło was widzieć. Nic już nie pamiętam, naprawdę przepraszam. - babcia starała się śmiać, ale było słychać żal w jej głosie. Chciała nas pamiętać ale nie może. Najgorsza jest bezradność .
- Nic się nie stało usiądź babciu, jak się czujesz?
- Dobrze Eddie.. Dobrze. Musze ci powiedzieć, że nie widziałam cię długo, ale chyba twoje włosy nabrały intensywniejszego odcieniu. 
- Super. - burknąłem pod nosem będąc już złym humorze.
- Nie, nie jadłam jeszcze dziś zupy. - obydwoje z mamą spojrzeliśmy na staruszkę i cicho zaczęliśmy się śmiać. A ona patrzała na nas jak na wariatów. 
1068 słów
6845 liter

________________________________________
Witam moi drodzy! Jak zdążyłam się zorientować mało jest FF o Edzie :) W języku polskim nie ma chyba żadnego! niestety. Będę starać się pisać regularnie i często, chociaż wiadomo.. Każdy ma czasem te lepsze i gorsze dni. Piszcie dużo komentarzy, rozsyłajcie tego bloga, ponieważ to jest najlepszą dla mnie motywacją - czytanie komentarzy ludzi, którzy czekają, są ciekawi. A najważniejsze, nie przedstawiłam się. Jestem Marta... Tak tyle chyba starczy :) w prawej kolumnie są strony, które na pewno Wam pomogą w kontakcie ze mną i oczywiście poruszaniu się po blogu. No to.. Zaczynamy :)

11 komentarzy:

  1. fajnie się zaczyna, czekam na cedek :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny, czekam na kolejne rozdziały! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział podoba mi się. :)
    Ujawnia duża, a zarazem mało.
    Długość też jest odpowiednia.
    Także jak dla mnie jest świetnie :)

    PS. Przepraszam, że nie skomentowałam wcześniej, ale wakacje, wyjazd, dużo atrakcji, brak czasu na internet.. Noo i jakos tak wyszła, że ominęłam kilka rozdziałów, no, ale nadrabiam ;)
    Pozdrawiam x

    @wrcia6

    OdpowiedzUsuń
  4. Super! Strasznie wciąga ;) Więcej więcej więcej ! :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Wciąga ;3 Wspaniale piszesz <3 oxox Julcia580 z ask.fm ,3

    OdpowiedzUsuń
  6. świetny, genialny <3
    czytam wszytsko, nadrabiam ! :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej :D
    już dawno dodałam tego bloga do swojej biblioteki, ale jakoś nie miałam czasu się za to zabrać..
    aż do teraz
    muszę ci przyznać, że ten rozdział bardzo mnie zaciekawił, przez co zaraz lece czytac kolejny rozdzial, to pierwsze opowiadanie o Edzie jakie w zyciu czytalam, wiec juz od razu mowie, ze to jest jedyne moje ulubione opowiadanie o Edzie, podoba mi sie twoj styl pisania, przez co miło sięto czyta :)
    życzę ci weny, a ja ide pod prysznic i biore sie za kolejny rozdzial :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ile Ed ma w tym opowiadaniu lat?

    OdpowiedzUsuń
  9. O jejku! Super opowiadanie, akurat w moim stylu (kocham jak bohater jest poniżany :3) i do tego o Edzie! :D Jest trochę literówek, ale nie zwracam na to zbytnio uwagi :P. Mam nadzieję, że za szybko tego opowiadania nie skończysz, bo jest naprawdę bardzo dobre ;)
    Pozdrawiam i życzę weny przy pisaniu kolejnych rozdziałów.

    OdpowiedzUsuń
  10. Super <3 czekam na kolejne rozdziały <3

    OdpowiedzUsuń
  11. Ed jest moim największym idolem cieszę się że powstalo fan fiction o Edzie

    OdpowiedzUsuń