środa, 27 sierpnia 2014

Rozdział 4

- To ja powinnam się Ciebie zapytać! Jesteś tą drugą opiekunką!? - zapytała cicho krzycząc dziewczyna. Spojrzałem na nią jak na idiotkę, bo nią była. I odpowiedziałem.
 - Jesteś naprawdę głupia czy tylko taką z siebie robisz? - stawiłem się jej, czego pewnie w najbliższym czasie pożałuję. Brunetka uszczypnęła mnie.
- Mów co tu robisz. - nie wiem czy to była groźba, rozkaz czy prośba. Wpuściłem ją do środka a ta dalej nie spuszczając ze mnie wzroku zaczęła rozbierać buty. 
- To moja babcia! - wypuściłem powietrze z ust ciężko wzdychając na jej zachowania. Dziewczyna już po chwili wyglądała na strasznie zażenowaną i przestraszoną. Wiem czego się bała. Bała się, że ktoś się dowie że musi pracować na to żeby wpasować się.
Stephanie's POV
Jezu, mało co serce mi nie wyskoczyło jak zobaczyłam tą sierotę w drzwiach. To jego babcia? Nie możliwe.. Jestem prawdopodobnie skończona w szkole. On nic nie powie, ja już mu przytrzymam tą buzię na kłódkę. Przywitałam się z jego mamą i staruszką, którą miałam się opiekować. Obie były równie miłe. Usiadłam na kanapie rozpoczynając z nimi rozmowę "kwalifikacyjną".
- Więc mówisz, że chodzisz razem z Edem do szkoły? Musicie się dobrze znać. - roześmiała się jego matka oczekując tej pozytywnej odpowiedzi.
Ed's POV
- Chodzi ze mną do szkoły ale nie znamy się zbyt dobrze. Ogółem jej nie kojarzę. - opowiedziałem ostrożnym głosem, żeby no podpaść mamie, że jest coś nie tak. Spojrzałem na brunetkę, która przytaknęła głową i wesoło się uśmiechała do wszystkich. Była znakomitą aktorką. Gdyby mama wiedziała, że ta dziewczyna jest paskudną żmiją. Ale nie odzywałem się nic na ten temat bo może faktycznie jej zależy. 
- Ed często do mnie przychodzi po szkole, więc będziecie się mieli okazje dobrze poznać. - wtrąciła babcia. Niekoniecznie ta sytuacja sprzyjała mi więc daje sobie głowę uciąć, że będę u niej rzadziej, bardzo rzadko. 
Po skończonym podwieczorku podziękowaliśmy Steph, której mama oficjalnie dała tę robotę. Natomiast druga z opiekunek ma się pojawić jutro podczas gdy ja będę w szkole, bo jej syn ma badania. Mama specjalnie dla niej wzięła wolne, więc oby nie okazała się złą i żeby dostała tą pracę. Odprowadziłem moją kochaną koleżankę do drzwi. I znów ten sarkazm.. 
- Ed, proszę nie mów nikomu, że tu byłam.. Że tu pracuję. To zniszczy mi życie w szkole, szczególnie to popsuje moje relacje ze znajomymi i  ich opinie o mnie. - spojrzała na mnie błagalnym wzrokiem na co parsknąłem śmiechem. Nie był to miły śmiech, był to kpiący śmiech.
- O mnie się nikt nie martwi. Jak mi jest w szkole, czy ktoś mnie lubi. A wręcz przeciwnie.. - zamknąłem za nią drzwi bez należytego pożegnania i zaraz sam zacząłem się zbierać z mamą do domu gdyż robiło się już ciemno a rano musiałem wstawać do szkoły.
Gdy dojechaliśmy do domy od razu rzuciłem się na łóżko. Dzisiejszy dzień był bardzo imponujący pod względem wrażeń jakich dziś doznałem. W sumie nie rozumiem dlaczego Steph tak bardzo się boi swoich znajomych, skoro są znajomymi to chociaż powinni się zrozumieć. Chyba lepiej jak pracuje niż jakby zdzierała ze swoich rodziców, tak jak robią to oni. Ale tego typu ludzi ja nie zrozumiem, za bardzo odbiegam od nich. Lecz nie mam na co narzekać, ani na pieniądze, ani na dom, ani na rodzinę. Nie jesteśmy jacyś bogaci ale starcza nam na wszystko. Mogłem zemścić się na Stephanie ale nie wiem czy chce to robić i czy jestem wystarczająco silny psychicznie by niszczyć ta psychikę komuś innemu. Chociaż z jednej strony ona o mnie też nie myśli jak na przykład spuszcza mi głowę w kiblu. Chęć zemsty we mnie rosła wraz z tym wspomnieniem. 
- Eh nie mogę stać się taki jak Liam. - westchnąłem sam do siebie. Bo jakby nie patrzeć to on każe robić to wszystko Stephanie a ona leci jak piesek.
"You got your highbrow
Shoes on your feet
And, you wear 'em around like it ain't shit
But, you don't know the way that you look 
When your steps make that much noise
See, I got you all figured out 
You need every one's eyes just to feel seen 
Behind your make up nobody knows who you even are
Who do you think that you are?"
Śpiewałem sobie cicho, tym razem bez gitary. Ten tekst tak bardzo pasował do dzisiejszego dnia i zachowania Stephanie. Po moim cudownym koncercie przebrałem się i położyłem się spać. Długo nie musiałem czekać na sen, od razu moje powieki się poddały. Rano po drodze do szkoły odrabiałem lekcje. Tak, w drodze do szkoły odrabiałem lekcje. Niestety nie miałem czasu wczoraj tego zrobić, a w tej pozycji co teraz było ciężko. Skończyłem odrabiać zadanie domowe wraz z dojściem do szkoły, usiadłem na korytarzu i założyłem słuchawki na uszy. Puściłem sobie jakąś spokojną muzykę i totalnie się jej oddałem. Patrząc na ludzi na korytarzu i to co się działo wokół mnie w mojej głowie tworzył się teledysk do tej piosenki, mój własny teledysk. Kiedy zobaczyłem że idzie Stephanie mój piękny teledysk się skończył jak i piosenka. Dziewczyna unikała mojego wzroku co było przezabawne. Zaraz zniknęła na drugim końcu korytarza. Wskazywało na to, że będziemy mieli lekcje w tej samej sali. Czyli nie będzie to przyjemna lekcja, tak to czułem. Donośny dzwonek zbudził uczniów i "porozstawiał" ich do klas. Usiadłem przy mojej ławce kiedy poczułem jak coś uderza o moją głowę. Karteczka. Spojrzałem kto był sprawcą. Stephanie. Wziąłem karteczkę a cała klasa nagle zaczęła się śmiać i wygwizdywać, że mają nową parę w klasie. Otworzyłem karteczkę w czasie ich ubawu z nas "proszę".. Tylko tyle było na karteczce, oczywiście wiedziałem o co chodzi. Klasa się nie uspakajała, ale Stephanie nie wytrzymała.
- Musiałabym ogłupieć żeby do niego się odzywać. Nawet kijem bym go nie tknęła. - spojrzała na mnie wrogo. Tym razem przegięła. Bardzo mnie jej słowa zabolały, nawet nie wiem dlaczego. Wszyscy się ze mnie znów śmiali, gdy do klasy wszedł nauczyciel i zaczął ich uciszać. Nie mogłem siedzieć cicho.
- Stephanie, wydawało mi się wczoraj widziałem, w opiece nad jakąś staruszką? To byłaś ty? Nie wygląda żebyś potrzebowała pracy. - zapytałem również z wrogością w oczach jak i głosie. Cała klasa skierowała swoje wzroki teraz na nią. Dziewczyna przełknęła ślinę. 
- Pomyliłeś się.








1016 słów
6135 liter

Hejeejeje! Więc jednak jest rozdział. Miało nie być z powodu braku komentarzy ale z racji że wyświetleń jest z dnia na dzień coraz więcej ten rozdział musiał się pojawić! Moi drodzy, jeżeli są tu jacyś czytelnicy co by chcieli być informowani o nowych rozdziałach i różnych zmianach proszę podawajcie swoje aski! Mogę również informować na e-mailu. No i jak już mówimy o asku, to naprawdę zadawajcie pytania dotyczące bloga, będę starała się odpowiadać w miarę na wszystko. Piszcie komentarze bo to motywuje i oczywiście wyrażajcie swoje opinie i pomysły! Do zobaczenia :*/Lee So Yeon.

6 komentarzy:

  1. Robi się coraz ciekawiej, Ci powiem.. :3
    Akcja się rozwija powolutku, tak jak powinna. :)
    Rozdział ciekawe, aczkolwiek jak.na mój gust ciut za krótki, ale jest dobrze. ;)
    Na końcu.chciałam jeszcze przeprosić, że nie dodałam komentarzy pod poprzednimi rozdziałami.
    Czytałam wszystkie i wydawało mi się, że skomentowałam a tu patrzę i nie ma komentarza.. :/
    No ale dobra, może nie zapisałam.. Idk
    Pozdrawiam i życzę masy weny..
    @wrciia6 x

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej! Jeśli szukasz zwiastunowni, która stworzy dla Ciebie w pełni magiczny i zadowalający zwiastun, zapraszam na http://magiczne-zwiastuny.blogspot.com/ - zwiastunownię jedyną w swoim rodzaju.

    OdpowiedzUsuń
  3. oooo, widzę, że akcja się rozwija :D
    pisz dalej dziewczyno, bo świetnie ci to wychodzi :3
    i proszę, szybko dodaj rozdzial, bo nie mogę się doczekać

    OdpowiedzUsuń
  4. pisz dalej proszę! chcę wiedzieć co się dalej stało!?

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo fajnie się czyta :) nie jest nudno, bo w każdym rozdziale coś się dzieje. Zapraszam też do mnie na opowiadanie o Edzie! Dopiero zaczynam, ale mam nadzieję, że spodoba się tak samo jak twoje opowiadanie ;) http://opowiadanie-ed-sheeran-bratem.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Ale jaja...Ale Czadzior. No masakra BOOM BOOM POW!

    OdpowiedzUsuń